Rowerem w pogoni za psem

Relacja Donaty Skorupińskiej z kolejnej wyprawy rowerowej:
Będzie padać! Nie będzie padać! Będzie padać! Nie będzie padać! Na dwoje babka wróżyła!


Rajd zaczął się… na sucho.  Na postoju w Wilkowie Nowowiejskim obejrzeliśmy najdłuższą hulajnogę, największą cegłę, najdłuższy stół biesiadny. I to właśnie tutaj zaczęła się nasza przygoda z psem rasy Beagle. Przybiegł nie wiadomo skąd i nas obszczekał, potem zjadł kawałek kanapki i już nie chciał się z nami rozstać. Biegł za nami przez las, aż do Obliwic. Tam dopadł nas deszcz i już nie odpuścił do końca. Nasz przyjaciel pies, też nie odpuścił… aż do Garczegorza. Tam musieliśmy wziąć sprawę w swoje ręce i szukać jego właściciela. Zgubił trop i zapewne biegłby z nami do Lęborka. Kilka telefonów, rozmów z mieszkańcami Garczegorza i udało się! Piesek wrócił bezpiecznie do 
domu.


My też wróciliśmy bezpiecznie, ale przemoczeni do suchej nitki. I tak się szczęśliwie zakończyła nasza wyprawa – kolejne 24 kilometry za Nami.

Relacja z wyprawy na szkolnym Facebooku: Wyprawy rowerowe